I nadszedł czas na podsumowanie 6-dniowej przygody na stokach Lombardii:
Większość naszych przygód konwersacyjnych związana jest z postacią Geografa. Dzisiaj zabłysnął żartem: "Kiedy Szkot je zupę rybną? Kiedy czyści akwarium." Hmmm.... :D
Kolejnym odkryciem są najmłodsi przedstawiciele naszej licznie reprezentowanej w tym rejonie polskiej nacji. Dziś na wyciągu ok 5,6-letni berbeć wychylił się w stronę swojego wujka (trudno było nie usłyszeć, że jest to wujek młodzieńca) i nastąpiła taka oto wymiana krzyków: "Wujku, jak się mówi głupi po włosku???", "Lepiej żebyś nie wiedział!".
I wreszcie udało mi się zapamiętać, iż specjałem tutejszego regionu jest niejaka Bresaola, wędzona wołowina, idealna do kanapek na zimno i ciepło.
Przekonałam się również, iż w regionach turystycznych choćby nie wiadomo jak człowiek wysilał się w rodzimym języku i tak podadzą ostateczną cenę zakupów po łamaną angielszczyzną :D /Tłenty fajwee ełro/!
PS. Rada dla podróżujących samochodem w te strony:
Odkrycie niezbyt chlubne, ale istotne. Przy wjeździe do Szwajcarii nie potrzebny jest paszport, wystarczy tylko dowód osobisty oraz przy zmianie turnusów w soboty tunel Munt La Schera, o którym wcześniej pisałam, łączący Livigno ze Szwajcarią, otwarty jest dla strony włoskiej 5 do 9 rano, natomiast do 16 tylko dla strony szwajcarskiej. także trzeba uważać z planowaniem trasy w sobotę. W pozostałe dni i godziny ruch ten odbywa się naprzemiennie.